czwartek, 7 lutego 2013

Zaginione Kontynenty

 Atlantyda, Lemuria, Mu – te zaginione lądy znów budzą wielkie emocje. Współczesna wiedza o nich pochodzi głównie z tajemnych źródeł. Jednak treść niektórych channelingowych przekazów zgodna jest z odkryciami nauki.



Od stuleci trwa spór czy Atlantyda – wyspiarska kraina rządzona przez uczonych i filozofów, opisana przez greckiego filozofa Platona w dialogach „Timaios” i „Kritias” – to fikcja czy też fakt historyczny. Problem w tym, że przed Platonem nikt o tym lądzie nie pisał.
Legenda Atlantydy rozkwitła w Europie na początku XVII w., kiedy to opublikowano książki Franciszka Bacona i Tomasza Campanelli. Utopie „Nowa Atlantyda” Bacona i „Miasto Słońca” Campanelli opisują państwa o idealnym ustroju społecznym, pozostające w ukryciu przed europejską cywilizacją. Campanella nazywa tajemniczy ląd Taprobana i lokalizuje go na południu Oceanu Indyjskiego. Również Bacon umieszcza swą Nową Atlantydę w tamtym regionie.
Według tradycji literackiej i filozoficznej, wspomniane książki – i dialogi Platona, i dzieła Bacona oraz Campanelli – są jedynie traktatami filozoficznymi, przedstawiającymi utopijne społeczeństwa – tak jak to sobie filozofowie wymarzyli. Czyli totalna fikcja...
Jednak istnienie zaginionych cywilizacji, które zostały zniszczone w wielkiej katastrofie, zapładniało myśli ludzi, którzy nie chcieli widzieć w tym jedynie teorii. Zwłaszcza że niespodziewanie otrzymali wsparcie z zupełnie innej strony...

Bezcenne Kroniki Akaszy
XIX-wieczni teozofowie zaczęli propagować hipotezę o istnieniu Kronik Akaszy – energetycznej powłoki Ziemi, w której zapisane jest wszystko, co się wydarzyło, wydarza i co się ma wydarzyć. Jasnowidze, wizjonerzy, media do niej właśnie sięgają, by zyskać niezwykłą wiedzę.
I właśnie od końca XIX w. pojawiło się wiele przekazów channelingowych opowiadających o zaginionych cywilizacjach. Oczywiście można założyć, że książki Bacona, Campanelli i Platona zainspirowały ludzi pragnących zwrócić na siebie uwagę oraz szalbierzy różnej maści. Ale może w tych filozoficznych utopiach zawarto prawdziwe informacje, znane od tysiącleci wąskiemu kręgowi wtajemniczonych? Może sami autorzy mieli zdolności medialne i potrafili sięgać do Akaszy (choćby nieświadomie) po niezbędne informacje?
Jakby nie było, spróbujmy zorientować się w masie, niekiedy sprzecznych, informacji na temat zaginionych cywilizacji oraz przyjrzeć się, jak najnowsze odkrycia naukowe odnoszą się do tych wiadomości.

Co wiemy o Atlantydzie?




Niestety, mimo tysięcy opublikowanych książek i artykułów, mimo wielu wypraw naukowych – nadal nie wiadomo, gdzie ewentualnie leżała. Zamieszania dopełniają szczegóły, często wzajemnie się wykluczające, przekazywane przez źródła ezoteryczne. Są wśród nich spójne wewnętrznie opowieści luminarzy wiedzy tajemnej, oparte na przekazach channelingowych od jakichś energetycznych bytów, ale jest też wiele budzących wątpliwości oświadczeń niezbyt wiarygodnych osób.
O Atlantydzie pisała twórczyni teozofii Helena Bławatska, pisał też Rudolf Steiner, twórca antropozofii. A także Aleister Crowley, który twierdził, że został wtajemniczony w arkana alchemii Atlantów przez anielskiego opiekuna. Wiedzę tę zawarł w książce „Atlantyda. Zaginiony kontynent”. Podobno jednak nie tylko mądrość Atlantów przetrwała, ale i oni sami. Przykładowo, R. Swinburn Clymer, przywódca jednego z odgałęzień amerykańskich różokrzyżowców, twierdził w latach 20. XX wieku, że potomkowie Atlantów nadal żyją w Meksyku. Brak jednak innych źródeł, które tę informację by potwierdzały.
Atlantyda nieobca była też cieszącemu się do dziś dużym szacunkiem amerykańskiemu wizjonerowi, zmarłemu w 1945 r. Edgarowi Cayce’emu. Cayce, zwany Śpiącym Prorokiem, w jednej ze swych wizji miał podobno przepowiedzieć, że Atlantyda zostanie przywrócona światu w 1969 r.

Lemuria – ojczyzna telepatów

Atlantyda to nie jedyny zaginiony kontynent. Także inny ląd w zamierzchłych wiekach pogrążył się w otchłani wód – Lemuria.
Nazwę tej domniemanej ziemi nadali naukowcy w końcu XIX w. Szukano wówczas rozwiązania zagadki podobieństw flory i fauny Madagaskaru, Indii oraz Indonezji. Przyjęto, że w przeszłości istniał lądowy pomost łączący Jawę z Afryką Centralną. Bo tylko wędrując przez takie nieistniejące już dziś ziemie, zwierzęta i praludzie mogli dotrzeć ponad milion lat temu na wyspy Indonezji, gdzie odkryto ich szczątki.
Po naukowcach, Lemurią i jej hipotetyczną cywilizacją zajęli się ezoterycy. Szczególną uwagę poświęcili jej Bławatska i Steiner. Wiadomości o Lemurii, jak też o Atlantydzie, płynęły tu drogą channelingu z rozmaitych źródeł. Nie tylko z Akaszy, ale także od czuwających nad ludzkością ponadczasowych bytów zwanych Wielkim Białym Bractwem.
W swej książce „Doktryna Tajemna” Helena Bławatska twierdzi, że tradycja ezoteryczna jest dokładniejszym przekazem o minionych czasach, niż nauka – historia. Zapisem tej wiedzy była, według Bławatskiej, „Księga Dzyan” przekazana wtajemniczonym przez duchowych opiekunów Ziemi. Twórczyni teozofii podawała też, że – właśnie według tradycji – Lemurianie i Atlantydzi byli wysoko cywilizowanymi rasami, znacznie bardziej rozwiniętymi niż współczesnaj ludzkość.
Na temat opisywanych przez Bławatską „olbrzymich, czarnożółtych Lemuro-Atlantydów”, miał też wiele do powiedzenia Rudolf Steiner. W pracy „Kronika Akaszy” przedstawił on charakterystykę Atlantydy i Lemurii oraz zamieszkujących je ludów. Określił też lokalizację Lemurii. Kontynent ten – pisał Steiner – leżał na południe od Azji i rozciągał się mniej więcej od Cejlonu do Madagaskaru.
Do niego należała również dzisiejsza południowa Azja i część Afryki.
Według twórcy antropozofii, Lemuryjczycy nie posiadali jeszcze żadnej mowy (...) Ale ich wyobrażenia miały zupełnie inną moc, niż u ludzi późniejszych. Oddziaływali tą siłą na otoczenie; inni ludzie, zwierzęta, rośliny, a nawet nieożywione przedmioty mogły doznawać tych oddziaływań. Lemuryjczycy porozumiewali się za pomocą telepatii – twierdził Steiner – a pielęgnowali nie religię, ale bożą mądrość i sztukę.

Mu – tam, gdzie narodził się Człowiek


Zaginiony kontynent Mu zaistniał dzięki urodzonemu w 1851 r. Brytyjczykowi, pułkownikowi Jamesowi Churchwardowi. Ten emerytowany wyższy oficer lansjerów bengalskich opublikował w 1926 r. książkę pt. „The Lost Continent of Mu”. Potem ukazały się jego kolejne prace o zaginionym kontynencie i pradawnej cywilizacji.
Churchward do swej śmierci w 1936 r. utrzymywał, że wiedzę o Mu przekazali mu mnisi hinduscy. Pułkownik w tajemniczej świątyni na pograniczu Indii i Tybetu miał ujrzeć kamienne tablice, na których, zapomnianym już pismem, wyryto historię Mu. Churchward odcyfrował ich treść dzięki przekazowi płynącemu bezpośrednio do jego umysłu – za pomocą channelingu, jak dziś by to określono.
Według Churchwarda, właśnie na Mu przed 50 milionami lat miała powstać ludzkość. Kontynent ten rozciągał się na obszarze dzisiejszej Polinezji, a 12 tys. lat temu pochłonął go ocean.
Legenda Mu nie umarła wraz z pułkownikiem. W 1945 r. Amerykanin Richard Shaver opublikował artykuł, w którym połączył Mu pułkownika Churchwarda z Lemurią Steinera i Bławatskiej. Shaver dowodził, że w jednej z jaskiń w Azji odkrył teksty pisane tajemniczymi znakami. Według Shavera, od symboli tych pochodzą znaki używane we wszystkich systemach pisma. Tajemnicze teksty, jak twierdził Amerykanin, mówiły o dziejach Lemurii, imperium położonego na kontynencie Mu. Potęgę tę zniszczył straszliwy kataklizm.
Jednak oprócz Shavera nikt do tajemniczej jaskini nie dotarł i inskrypcji nie widział.

Ezoterycy kontra naukowcy
Ustalenia ezoteryków są dla nauki niemożliwe do zweryfikowania. Jednak odkryto wiele śladów potwierdzających, że gigantyczne kataklizmy miały miejsce w czasach, gdy ludzkość już istniała. Naukowe dowody mówią, że pomiędzy X a IX tysiącleciem p. n. e. doszło do poważnych zmian klimatu na całym świecie, w wyniku czego poziom wszechoceanu podniósł się o ponad 100 m. W tamtym czasie i warunkach wiele mogło się wydarzyć. Niejeden ląd poszedł pod wodę. Niejeden lud zaginął.
Wspomniane podmorskie odkrycia wciąż są przedmiotem dyskusji. Większość naukowców twierdzi, że obiekty z Bimini, Kuby, Japonii to nie ruiny zatopionych miast, tylko skalne formacje ukształtowane przez naturę. Ezoterycy wiedzą jednak swoje. I nie można wykluczyć, że w ich barwnych opisach zaginionych kontynentów tkwi ziarno prawdy.

Odkrycia archeologiczne
W podanym przez Edgara Cayce’a czasie odkryto w przybrzeżnych wodach Bimini zatopione kamienne obiekty.
Według wielu badaczy jest to pradawne miasto:
kompleks połączonych drogami wielkich budynków i piramid.
Ponad 30 lat później, w maju 2001 r., zespół kanadyjskich geologów odkrył na dnie oceanu u zachodnich wybrzeży Kuby inne skupisko tajemniczych obiektów. Tam, na głębokości 800 m, badacze natrafili na grupę kamiennych budowli oraz łączących je dróg. Z kolei jesienią 2002 r. francuski naukowiec, prof. Jacques Collina-Girard, stwierdził, że według analiz oceanograficznych, geologicznych i innych, Atlantyda rzeczywiście istniała. Leżała też tam, gdzie ją umiejscawiał Platon – w okolicach dzisiejszej Cieśniny Gibraltarskiej. Znajdował się tam niegdyś cały archipelag wysp. Pomiędzy XVII a IX tysiącleciem p.n.e. wyspy te – włącznie z największą, mierzącą 14,5 na 5 km – zostały stopniowo zalane przez podnoszące się wody Atlantyku i Morza Śródziemnego.

Czy pozostały Ślady materialne?
Lemurię, jak i Atlantydę – tyle że miliony lat wcześniej – zniszczył kataklizm. Cywilizacja też uległa zagładzie. Nauka, choć nie neguje istnienia kontynentu Lemurii jako takiego, to nie akceptuje istnienia tam rozwiniętej kultury (w końcu uznaje się, że człowiek rozumny powstał zaledwie 100 tysięcy lat temu!).
 Jednak w głębinach wód opływających Azję odkryto jakieś materialne ślady, choć nie w miejscach wskazywanych przez ezoteryków. Domniemane pradawne ruiny odkryto w 1997 r. u wybrzeży Japonii, przy wyspie Yonaguni należącej do archipelagu Ryukyu. Obiekty te, uznane przez część badaczy za budowle, mają 200 m długości i 25 m wysokości. Znaleziskiem tym zajął się japoński geolog, prof. Masaki Kimura, jednak kompleksowych analiz japońskiej Lemurii dotąd nie przeprowadzono.

Tadeusz Oszubski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz