niedziela, 7 kwietnia 2013

Dlaczego kobiety żyją dłużej?


Opuściliśmy jaskinie, zakończyliśmy pełne niebezpieczeństw życie łowców. Wciąż jednak kobiety żyją dłużej od mężczyzn. W dzisiejszym świecie poziom stresu jest podobny u obu płci, niebezpieczeństwa czyhające na mężczyzn i kobiety nie różnią się. Dlaczego więc na całym świecie kobiety żyją dłużej od mężczyzn? 

 Jest kilka naukowych bezpośrednich przyczyn tej "długowieczności" kobiet. Jako ludzie, nie jesteśmy wyjątkiem. Samice małpy, komarów czy też wielorybów także cieszą się dłuższym życiem.

Przede wszystkim, kobiety zapadają na choroby wieńcowe znacznie później niż mężczyźni. Ma to miejsce około 70-80 roku życia, u mężczyzn znacznie wcześniej. 

 Ponadto, kobiety w każdej komórce swojego ciała mają dodatkowy chromosom X (mężczyzna go nie ma, komórki jego ciała mają chromosomy X i Y). A to oznacza mniej więcej tyle, co zapasowa kopia pewnych genów, a nawet pula lepszych wersji niektórych spośród kluczowych genów dla zdrowia i kondycji. Mężczyźni nie posiadają tego komfortu. Co więcej, komórki kobiet mają lepiej rozwinięte mechanizmy naprawcze. Jest to wyjątkowo istotne, ponieważ starzenie to, według wielu hipotez, nagromadzenie błędów na poziomie molekularnym. 

 Kobiety mają też niższy poziom żelaza we krwi - dysproporcja między kobietami a mężczyznami w tym względzie jest szczególnie wyraźna między 15. a 30. rokiem życia, kiedy to kobiety miesiączkują i osiągają swój "reprodukcyjny szczyt". Żelazo to pierwiastek niezbędny, ale i szkodliwy. Biorąc udział w kluczowych procesach komórkowych, wzmaga produkcję wolnych rodników. Te ostatnie przyczyniają się do starzenia na poziomie molekularnym, a co za tym idzie - także na poziomie organizmu. 

 Dodatkowo, powszechnie znany jest fakt, że kobiety lepiej znoszą ból i stres. Wyolbrzymianie, roztrząsanie problemów, wbrew pozorom, pozwala wyzbyć się negatywnych emocji. Tymczasem, mężczyźni wiele złych odczuć i lęków noszą w sobie, a stres, jak wiemy, przyczynia się do zapadalności na choroby krążenia. 

 Dlaczego tak się dzieje? Czy ewolucja tłumaczy również i to zjawisko? Prof. Tom Kirkwood z Uniwersytetu w Newcastle zaproponował przekonywującą hipotezę. Twierdzi, że geny traktują ludzkie ciało niczym tymczasowy pojazd. Wykorzystują je, w celach reprodukcyjnych, by po kilkudziesięciu latach opuścić i kontynuować swoją "wędrówkę" następnym. 

 Z biologicznego punktu widzenia, organizm kobiety ma więc ważniejszą i bardziej długodystansową rolę do spełnienia. Spłodzenie potomstwa oraz opieka nad nim, wymagają lepszego stanu zdrowia, większej odporności. Co za tym idzie - dłuższego życia. Od mężczyzn biologia wymaga relatywnie mniejszej funkcji do spełnienia. Prof. Tom Kirkwood określa płeć męską jako znacznie bardziej "jednorazową". 

 Sukces reprodukcyjny zależy ściśle od kondycji i zdrowia organizmu. Z ewolucyjnego punktu widzenia "opłaca się", by samice żyły dłużej, ponieważ inwestują lata swojego życia na rodzenie i wychowywanie potomstwa. W tym celu są również obdarzone lepszym zdrowiem. Biologia więcej energii poświęca na reprodukcję, niż na długowieczne życie. A w tej właśnie konkurencji zdecydowanie wygrywają kobiety.

Czy rok bez lata może się powtórzyć?


Przedłużająca się w tym roku śnieżna pogoda nie nastraja optymistycznie. Na dodatek klimatolodzy straszą, że wiosna jako pora roku w ogóle zaniknie i po długiej zimie będzie następował szybki wzrost temperatur. Zastanawiamy się też, jak będzie wyglądało tegoroczne lato. A może lata też nie będzie? To nie jest niemożliwe – taka sytuacja już się kiedyś zdarzyła!

 Burze śnieżne w czerwcu, mróz niszczący uprawy w maju oraz ofiary śmiertelne mrozu i zamieci w lipcu – tak wyglądała rzeczywistość latem 1816 roku. Rok bez lata (jak określa się te klimatyczne anomalie) najdotkliwiej doświadczył mieszkańców wschodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych i Kanady oraz północnej Europy. Temperatura wielokrotnie spadała wówczas poniżej zera, choć powinna oscylować wokół 20 stopni Celsjusza. Tymczasem w czerwcu warstwa śniegu osiągała w Europie i Ameryce kilkadziesiąt centymetrów, a wiele jezior i rzek pozostawało zamarzniętych jeszcze w sierpniu. Na dodatek ludzi dręczyły szalone wahania temperatur. Słupek rtęci osiągał chwilami prawdziwie letnie rejestry, np. 35 stopni, po czym gwałtowanie, w ciągu kilku godzin, opadał do wskazań poniżej zera. Na tropikalnych terenach Azji – np. na Tajwanie – padał śnieg. W Europie dodatkowo sytuację komplikowały obfite opady i wylewające rzeki. Temperatura na terenie Polski nie przekraczała tamtego lata zera stopni!

Jak to się stało, że w 1816 zniknęło lato? Trudno dziś jednoznacznie określić przyczyny tego pogodowego armagedonu. Jedna z bardziej prawdopodobnych teorii mówi o wybuchu wulkanu Tambora. Erupcja wulkaniczna miała wyrzucić do atmosfery tak duże ilości pyłów, że utrudniło to dostęp promieni słonecznych do Ziemi. Spowodowało to w pierwszej kolejności znaczne ochłodzenie, ale również bardzo złe warunki dla wegetacji roślin – oprócz niskiej temperatury brakowało światła słonecznego. Erupcja wulkanu Tambora stała się też przyczyną niezwykłych zjawisk odnotowanych na całym świecie. To właśnie latem 1816 roku w Europie padał czerwony śnieg (znajdował się w nim pył wulkaniczny), a niebo nad Ameryką Północną przybierało podczas zachodów Słońca dziwne, nienaturalnie żółte barwy.

 Inna hipoteza mówi o bardzo niskiej aktywności Słońca w tamtym czasie. Wystąpiło wtedy tzw. minimum Daltona, które obejmuje okres od 1790 do 1830 roku. Liczba plam słonecznych znacznie się w wówczas zmniejszyła, a do Ziemi docierać mogło mniej energii słonecznej.

 Rok bez lata przypadł też w czasie, który umownie nazywa się „małą epoką lodową”, a którego granice sięgają końca średniowiecza i początków XX wieku (czyli łącznie ponad 300 lat). Był to okres, w którym globalna temperatura uległa obniżeniu o średnio 1 stopień Celsjusza, a górskie lodowce na całym świecie osiągały swoje maksima (dla porównania - od początku XX wieku lodowce w Alpach straciły aż 50 proc. swojej powierzchni). Przyczyn małej epoki lodowcowej upatruje się w zmiennej – w szerokiej perspektywie – aktywności Słońca, licznych erupcjach wulkanów czy zmianach w przepływie wód oceanicznych (cyrkulacji termohalinowej), które w tamtym czasie mogły niewystarczająco ogrzewać północną półkulę. Jedna z teorii mówi też o wpływie odkrycia Ameryki na ziemski klimat. Według niej szybkie i drastyczne (o 90 proc.) zmniejszenie się populacji rdzennych mieszkańców Ameryki, którzy wypalali lasy, aby uprawiać ziemię i związany z tym spadek emisji gazów cieplarnianych do atmosfery (na skutek regeneracji roślin na nieużytkach), mogły spowodować osłabienie efektu cieplarnianego i globalne ochłodzenie.

 Jakiekolwiek nie byłyby jego przyczyny – rok bez lata pozostawił trwałe ślady w historii i kulturze świata. Niespotykany mróz stał się przyczyną klęski głodu w wielu zakątkach świata. Europa, i tak osłabiona po okresie wojen napoleońskich, cierpiała z powodu nasilającej się przestępczości. Złodzieje nieustannie próbowali plądrować magazyny ze zbożem. Jego ceny w Stanach Zjednoczonych wzrosły nawet dziesięciokrotnie, padło wiele zwierząt hodowlanych, ginęli też ludzie, którzy z powodu głodu i zimna w krótkim czasie zaczęli chorować. Ponieważ mrozy zniszczyły większość azjatyckich upraw ryżu, masowo głodowali również Chińczycy.

Trudne warunki pogodowe zmusiły wielu mieszkańców wschodnich wybrzeży Ameryki Północnej do migracji na zachód w poszukiwaniu cieplejszych i bardziej stabilnych warunków do uprawiania ziemi. Ponieważ napotkali tam żyźniejsze gleby, w krótkim czasie zasiedlili tzw. Środkowy Zachód Stanów Zjednoczonych.

 Mniej globalne, ale jednak widoczne i wyraziste efekty miał rok bez lata w kulturze – prawdopodobnie to szczególne kolory nieba wywołane obecnością wulkanicznych popiołów zostały uwiecznione na obrazach Williama Turnera. Za szczególnie charakterystyczne dla tego angielskiego malarza uważa się używanie odcieni żółci w pejzażach. Jako przykład ilustrujący specyficzne zjawiska pogodowe roku bez lata podaje się często obraz "Chichester Canal". W 1816 Mary Shelley stworzyła szkic powieści o Frankensteinie, a J.W. Polidori słynnego „Wampira”. Shelley, Polidori i Byron oraz kilkoro ich przyjaciół spędzali lato w Szwajcarii i – uwięzieni przez złą pogodę – założyli się o to, kto napisze bardziej przerażającą historię.

Kolejny duży deszcz meteorów na całym świecie


Kule ognia eksplodowały na porannym niebie nad Norwegią. Upadające meteory były również widoczne w Danii, Szwecji, Japonii, USA, Kanadzie oraz Nowej Zelandii. Można mówić bez dużej przesady, że zjawisko miało charakter globalny a to oznacza, że Ziemia wleciała w obszar przestrzeni składający się z dużej ilości gruzu kosmicznego.

Według portali norweskich obserwacja dziwnego obiektu lub obiektów płonących w atmosferze miała miejsce dzisiaj nad ranem. Świadkowie twierdzą, że wyglądało to jakby kula ognia spadła z nieba i powoli sunęła na horyzoncie. Jaśniała w takim samym kolorze, jak Księżyc. Wszystko trwało kilka sekund i było na tyle jasne, że przyćmiło gwiazdy.


Po przelocie na niebie uformowały się charakterystyczne smugi, dziwnie podobne do tych z Czelabińska. To trochę zaskakujące, że informacje o takich skoordynowanych atakach z kosmosu nie znajdują się nagle na czerwonych paskach wiadomości. Przeciez wszyscy widzieli jakie mogą być konsekwencje kolizji nawet gdy obiekt eksploduje na dużej wysokości. Czy to są informacje nieinteresujące?


Niedźwiedziom polarnym grozi wyginięcie




W przeciągu 30 – 50 lat niedźwiedzie polarne mogą zniknąć z powierzchni Ziemi, powiedział senator Jurij W. Niejołow, członek Rady Arktycznej i były gubernator Jamalsko - Nienieckiego Okręgu Autonomicznego.

Sytuacja populacji niedźwiedzi polarnych stała się dziś głównym problemem także według World Wildlife Fund. W ciągu 2 – 3 lat zwierzęta te mogą zaprzestać reprodukcji. Głównym przyczyną zagrożenia nie jest brak żywności, a globalne ocieplenie – donosi Interfax.



Dzisiaj na świecie żyje nie więcej niż dwadzieścia pięć tysięcy niedźwiedzi polarnych. „To będzie niepowetowana strata dla ludzkości, dla naszych potomków. Niedźwiedzie polarne pozostaną w przeszłości, a nasze prawnuki będą wiedziały o nich tylko z książek i filmów" - mówi Niejołow. Przypomniał, że głównym zagrożeniem dla tych zwierząt jest globalne ocieplenie, poprzez szybkie topnienie arktycznego lodu. Niszczone są ich naturalne siedliska. Niejołow uważa także, że należy zaprzestać polowań i skutecznie walczyć z kłusownictwem.



W ciągu ostatnich 45 lat liczba niedźwiedzi polarnych na świecie zmniejszyła się o 30%.

„Tylko poprzez skoordynowane wysiłki, przyjęcie przepisów na szczeblu międzynarodowym będzie możliwe zapobieżenie tragedii. Nie ma chyba człowieka, któryby polemizowałby z faktem, że zniknięcie niedźwiedzia polarnego spowoduje nieodwracalne szkody nie tylko dla środowiska Arktyki i kultury rdzennej ludności, ale będzie to stratą dla wszystkich ludzi na świecie „- powiedział Niejołow.

Rosja i USA, na terytoriach których żyją niedźwiedzie, domagają się ochrony tych zwierząt w ramach międzynarodowego traktatu - w ogóle w sprawie rodzajów zwierząt, które są zagrożone wyginięciem. Rosja działa na rzecz zachowania populacji niedźwiedzi polarnych w Arktyce i promuje organizację specjalnego systemu w miejscach koncentracji tego gatunku na Wyspie Wrangla i Ziemi Franciszka Józefa.

„Należy jednak dążyć do dalszej poprawy ram prawnych i podjęcie bardziej skutecznych środków ochrony niedźwiedzi polarnych, w tym także poprzez rozszerzenie obszaru rezerwatu, który jest domem dla tego gatunku na Wyspie Wrangla. Należy wprowadzić surowsze ograniczenia czasowe dotyczące działalności gospodarczej we wskazanych obszarach, gdzie występuje koncentracja niedźwiedzi polarnych”- podsumował Niejołow.

Reasumując według Niejołowa globalne ocieplenie, topnienie lodowców i kłusownictwo są obecnie głównym zagrożeniem dla niedźwiedzi polarnych.

Wszyscy niebieskoocy ludzie pochodzą od jednego przodka




Pochodzenie wszystkich ludzi o niebieskich oczach prawdopodobnie sięga jednego człowieka, który mieszkał na wybrzeżu Morza Czarnego, około 10 000 lat temu.

Niebieskie oczy zawsze zwracały szczególną uwagę a w połączniu z często towarzyszącymi im włosami blond tworzą mieszankę, która można nazwać anielską. Ale, jak dotąd pochodzenie tego magicznego koloru było tajemnicą. Naukowcy postanowili to zbadać.



Według wyników analiz, które zostały przeprowadzone przez specjalistów z Uniwersytetu w Kopenhadze i zostały opublikowane w Journal of Human Genetics, niebieskie oczy to wynik pojedynczej mutacji, która miała miejsce 6 do 10 tysięcy lat temu. I wszyscy niebieskoocy ludzie żyjący na naszej planecie, są z nią bezpośrednio związani.



Naukowcy odkryli gen odpowiedzialny za tę mutację, a nawet ustalili, kiedy i gdzie miała ona miejsce. Według nich doszło do tego na północno-zachodnim wybrzeżu Morza Czarnego, około 10 000 lat temu. Gen nosi nazwę HERC2, i zmniejsza produkcję melaniny w tęczówce ok. Najprawdopodobniej z powodu rozprzestrzeniania się rzadkich mutacji podczas kolonizacji kolejnych obszarów. Z tego oczy 95 procent rdzennych mieszkańców niektórych krajów skandynawskich mają kolor niebieski.



Tak to tłumaczy nauka, ale odkrycie jednej mutacji odpowiedzialnej za tak powszechną cechę dużej części populacji w Europie daje do myślenia. Może to być po prostu dowód na spontaniczną mutację lub wręcz na konkretną zmianę ludzkiego genomu, do której mogło dojść około 10 tysięcy lat temu i to w miejscu gdzie doszło wtedy do biblijnego potopu. Wszystko to może prowadzić do wniosków, jakich naukowcy z pewnością obawiali się wyciągnąć.



Może to być dowód na to, że ludzie są w pewnym sensie hybrydami obcych a zjawiska takie jak pojawienie się niebieskookich blondynów o jasnej karnacji mogą być dowodem na manipulacje genetyczne, który mamy przed oczami, ale którego nie dostrzegamy.